ciązowo

Zmiany i to na lepsze!

Większe wydatki, ciągłe badania i wizyty u lekarza, wahania nastrojów, problemy z koncentracją, zmęczenie, brak pasujących ciuchów na ciągle rosnący brzuch, problemy ze snem, zgaga, niestrawność, bóle kręgosłupa, cellulit, a do tego jeszcze rozstępy i niekończące się myśli o porodzie… Aaa i jeszcze jedno: nie można napić się wieczorem wina. Serio jeszcze ktoś myśli, że ciąża może być całkiem spoko?

A może! Jeżeli tylko pomyślimy o tym w trochę inny sposób to okaże się, że te 9 miesięcy może być czasem zmian i to na lepsze.

U mnie było to o tak:

PIENIĄDZE

Na początek najważniejsze, czyli będzie o wydatkach :) Pisałam już o finansowej stronie ciąży i napiszę raz jeszcze: to według mnie ostatni temat, który powinno się w tym czasie brać pod uwagę. Wątpię żeby kosztowała mnie więcej niż „normalne” 9 miesięcy, a pokuszę się nawet o stwierdzenie, że trochę na niej zaoszczędziliśmy.

Mieliśmy przecież w lipcu jechać na 2 tygodnie do Norwegii, ale kompletnie nie nadawałam się pod namiot. A tam: wynajem samochodu, paliwo, jedzenie, bilety, noclegi… To na pewno trochę uszczupliłoby nasz domowy budżet. Ale ale – wcale w tym czasie nie siedziałam marudząc w domu! To był świetny czas na wycieczki rowerowe po okolicy, a następnie (kiedy już mój organizm był bardziej przewidywalny) wyjazd na Majorkę (tydzień) i do Neapolu (4 dni)!

Wyszło pewnie trochę taniej niż wycieczka na fiordy, jednak nie o cenę tu chodzi. Majorka okazała się świetna na ucieczkę od zimnej jesieni w Polsce, super miejscem do relaksu z przyjaciółmi (♥) na piaszczystych plażach, a zwolennikom aktywnego wypoczynku polecam objazdówkę rowerem – porządnie zorganizowane ścieżki i niesamowite widoki. Jestem pewna, że od strony gastronomicznej Majorka również nikogo nie rozczaruje :) Natomiast Neapol to na pierwszym miejscu doskonała pizza – jak dla mnie najlepsza jaką jadłam! I wspaniała historia Wezuwiusza i lokalnych miejscowości, które zostały przykryte lawą i pyłem wulkanicznym – Pompeje i Herkulanum. Za to wycieczki rowerowe to doskonały sposób na aktywność w ciąży i zwiedzanie różnych miejsc np. okolicy, w której się mieszka. Z Mężem w końcu mieliśmy okazję poznać sąsiednie uliczki, w które do tej pory się nie zagłębialiśmy, a warto, bo widzieliśmy dużo pięknych domów – wtedy zaczęliśmy snuć plany o naszym przyszłym domu z ogrodem :) Dużo też jeździliśmy po pobliskim lesie – w letnie dni cień drzew i zapach lasu były doskonałym relaksem.

I utwierdziłam się kolejny raz w tym, że czego byśmy sobie nie zaplanowali to w swoich działaniach zawsze musimy być ELASTYCZNI. Nie dało się do Norwegii, więc trzeba było wymyślić coś nowego! :)

A wydatki przeznaczone na ciążowe ciuchy czy suplementy diety nie są wysokie. Wątpię w to, żebym przez te 9 miesięcy nie kupiła sobie zwykłych ciuchów, a tak miałam chociaż okazję zwiedzać nowy dział w sklepach: ciuchy dla kobiet z brzuchem ;)

Podsumowując: szczęśliwi czasu nie liczą – pieniędzy też nie! :)

JEDZENIE & NAPOJE

W marcu został mi założony aparat ortodontyczny. Wiem, wiem – brzmi jak kara, ale sama chciałam naprostować co nieco ;) A tym samym musiałam pożegnać się z piciem napojów z dużą ilością cukru i kwasów (typu Coca-Cola, Sprite…), które mogą uszkadzać szkliwo zębów i dodatkowo nieestetycznie odbarwiać aparat. Dodatkowo okazało się, że i gryźć w aparacie tak całkiem normalnie się już nie da – bo część jedzenia była za twarda, a innym razem bolały zęby. Do tego wszystkiego po kilku miesiącach okazało się, że w moim brzuchu zaczyna się kluć potomek, więc to doskonały (i konieczny) argument do aktualizacji prywatnego menu :)

W przypadku soków to te dostępne w sklepach to nic ciekawego, produkowane często z zagęszczonego soku z owoców z dużym dodatkiem wody i cukru lub syropu glukozowo-fruktozowego. A ja niestety nie jestem przyzwyczajona, że piję tylko wodę – upalnym latem w Chorwacji mogłam wypić litry kokosowego Schweppesa! A w ciąży i z aparatem już nie mogłam… Przerzuciłam się więc na lemoniadę, domowe kompoty i świeżo wyciskane soki. Z tym, że te ostatnie w sklepach i barach okropnie drogie, więc stwierdziliśmy, że też można robić w domku! I tak oto staliśmy się z Mężem szczęśliwymi posiadaczami wyciskarki do owoców firmy Kuvings. Od lipca najpierw dzień w dzień, teraz kilka razy w tygodniu, robimy sobie domowy sok :) Z tego co tylko wpadnie nam w ręce. W lato i na jesień wybór owoców był ogromny, zimą jest trochę mniejszy i pod ostrza idą głównie: marchewki, jabłka, gruszki, pomarańcze i mango. Ale niech tylko przyjdzie wiosna i lato! ;) Na soki z warzyw jeszcze nie umiem się odważyć, ale kto wie, kto wie…

W przypadku śniadań, obiadów i kolacji też trzeba było trochę zmienić menu. Oczywiście na zdrowsze, zróżnicowane i do tego jeszcze smaczne. Okazało się, że w ciąży zaczęła uwierać mi też niedokrwistość (anemia) – co wymagało dodatkowego zmodyfikowania karty dań o urozmaicenie jej w produkty wyjątkowo bogate w żelazo. To wszystko sprawiło, że teraz chętniej  i częściej przygotowuję w domu ciekawe i smaczne posiłki – nie sięgam już po torebkowe i słoikowe fixy-miksy. W sklepie jestem bardziej świadomym konsumentem! o! Powróciłam też trochę do smaków z dzieciństwa (bo szybkie i proste) – placki ziemniaczane i z jabłkiem, czy też ryż na mleku lub kasza manna ze świeżymi owocami na śniadania. Tak to jest jak trzeba jeść różnorodnie i często, ale niezbyt duże porcje. Lepiej poznaliśmy też z Mężem lokalne restauracje, w których można zjeść wyjątkowo smacznie – bo ile to można stać w kuchni i gotować! :)

SPORT & REKREACJA

Wiem, że to oklepane hasło, jednak: aktywność z rosnącym brzuchem jest bardzo ważna i powie to każdy. W ogóle ćwiczenia są ważne w ciąży i nie-w-ciąży, ale w ciąży zwłaszcza. To sposób na cellulit, rozstępy, opuchnięte stopy, ból kręgosłupa, a do tego jeszcze pozwalają się „nie zapuścić” i nie zwariować :) Może nawet łatwiej przejść przez poród i połóg.

O wycieczkach rowerowych pisałam już wyżej, post o ćwiczeniach w ciąży też wisi już na blogu jakiś czas. Dodatkowo chodziłam na basen, póki nie wyrosłam z kostiumu… potem już nie kupowałam większego, bo nie wiedziałam jak długo dam radę jeszcze korzystać z tego typu aktywności. I przyznam, że trochę żałuję, bo okazało się, że spokojnie jeszcze na basen mogłabym chodzić. Ale kto to mógł przewidzieć… W następnej ciąży nie będę marudzić i od razu zakupię wersję rozszerzoną kostiumu kąpielowego ;)

Teraz zostały mi głównie spacery – to czas kiedy mogę pooddychać świeżym powietrzem i trochę się poruszać co w 38 tc. nie jest wcale takie łatwe, ale w dalszym ciągu wykonalne! :)

Do aktywności i odpoczynku jednocześnie zaliczam także masaże i taśmy lecznicze :) Kręgosłup prawie w ogóle mi nie dokuczał – a bałam się, że to będzie jeden z większych moich ciążowych problemów. A tak mniej więcej raz w miesiącu jechałam na masaż, podczas którego zawsze miło było porozmawiać z fizjoterapeutami o wszystkim i niczym, rozluźnić mięśnie i podtrzymać kolorowymi taśmami te, które potrzebują wsparcia. Dzięki temu też mogłam spokojnie spać w nocy. Co jak dla mnie jest mega ważne, bo jestem wielkim śpiochem! :)

STOSUNKI MIĘDZYLUDZKIE

I tutaj kilka korzystnych zmian. Założyłam tego oto bloga, żeby móc się wygadać i wypisać na ciążowe tematy. Dzięki temu może nie zawracam tak strasznie głowy Mężowi, przyjaciołom i znajomym… chociaż…. ;)

Dzięki lub przez ciążę (jak zwał tak zwał) trochę również uaktualniła nam się lista znajomych. Trochę ubyło, trochę przybyło, jednak bilans oceniam na dodatni. Ponieważ w temacie dzieci z Mężem jesteśmy całkowitymi żółtodziobami o wiele spraw ciągle podpytujemy osoby, które zdobyły już doświadczenie w tych tematach. Jesteśmy więc bardziej otwarci na nowe znajomości. A ze stada znajomych uciekło kilkoro, z którymi okazało się, że skoro nie możemy się spotkać późnym wieczorem na drinka z % to nie możemy spotkać się w ogóle. Może to trochę drastyczne porównanie, ale tak samo jak robi się porządek z rzeczami w domu, tak samo przydaje się taki porządek z „niby-znajomymi” zrobić ;) Kto wie, może jeszcze wrócą, z brzuchami rosnącymi nie od piwa, a od kolejnych użytkowników pieluch ;)

Żeby dużo nie smęcić na szybko jeszcze dodam, że dla kobiet w ciąży ludzie w ogóle są milsi i sympatyczniejsi :) Nawet zaczęli zagadywać do mnie pracownicy w osiedlowym sklepie –  i już nie ma możliwości zrobić zakupów na szybko, bo zawsze jak tam przychodzimy (Ja, Mąż, lub w pakiecie: Ja&Mąż) to zostajemy na chwilę i zamieniamy kilka zdań :) Od razu zakupy są ciekawsze, nawet jak idzie się tylko po jajka czy mąkę ;)

Pod względem rodzinnym też fajnie być w ciąży. Mąż taki czuły i opiekuńczy (♥) siostra taka pomocna (♥) mama tak straszy historiami sprzed lat, a i teściowa jak dzwoni to pyta jak ja się czuję, a nie tylko co tam ogólnie ;)

Aaaa i jeszcze w ramach odpoczynku i odstresowania dostałam od Męża pakiet SPA na manicure & pedicure :) 3h nic nie robienia, a pazurki takie śliczne :)

I jak tu nie lubić ciąży?

P.S. Oczywiście, że czas ciąży jest również bardzo wymagający, trzeba na wiele więcej rzeczy uważać i to we wstępie do wpisu o tych wszystkich strasznych rzeczach, które mogą wystąpić to szczera prawda. Ale ja zawsze wolę mieć szklankę do połowy pełną i widzieć te pozytywne aspekty nowej sytuacji ;)