Neapol

Neapol – remonty, skutery i pizza

Postanowiliśmy skorzystać z faktu, że w II trymestrze mogę spokojnie latać samolotami i wyskoczyliśmy na włoski weekend do Neapolu. Taki trochę dłuższy weekend, bo zaczęliśmy go w sobotę a skończyliśmy we wtorek :)

O tym jak sobie radzić w samolocie z dodatkowym bagażem w postaci brzucha pisałam już np. o tutaj: Lecimy na urlop. Lot samolotem linii Wizz Air z Katowic krótki – niecałe 2 godziny, a potem lądowanie w Neapolu. Dodam, że lądowanie całkiem przyjemne, bo gdy w listopadzie w Warszawie pogoda już typowo jesienna: 5 stopni i chmury, to na południu Włoch słońce i 20 stopni :).

HOTEL

Ciepłe kurtki i czapki zostawiliśmy więc w hotelu. Oooo! Prawie bym zapomniała – nie w byle jakim hotelu, ale w takim co to ma pokoje z wanną :) Na co dzień mam prysznic, więc jak tylko zobaczyłam promocje na Booking.com to nie mogłam się powstrzymać – taki kobiecy instynkt. Hotel Piazza Bellini pasował nam we wszystkim – łatwo dojechać z lotniska, blisko do metra, położony na starym mieście, tuż przy ulicy Via dei Tribunali z tysiącem restauracji, ze śniadaniem i do tego z wanną. I oczywiście był w promocji, więc jak będziecie czegoś szukać to zachęcam do wzięcia go pod uwagę, ma średnią ocen 9,1/10 i na prawdę warto.

NEAPOL

Neapol był w XVII i XVIII wieku największym miastem Italii i jednocześnie trzecim w Europie -po Londynie i Paryżu. Dla nas dziś to głównie remonty, chaos, skutery, kościoły, pizza i babà – to tak w wielkim skrócie :)

Remonty – większość ciekawych miejsc, wartych odwiedzenia w Neapolu pozakrywana była rusztowaniami i siatką budowlaną. Moja kondycja na bardzo długie bieganie po mieście niestety nie pozwalała, ale i tak kilka miejsc udało nam się odwiedzić:

  • Galeria Umberto I – budowana w latach 1887 a 1891, kiedy w mieście panowała epidemia cholery. Szklana kopuła miała chronić mieszkańców przed ptactwem roznoszącym chorobę.
  • Pałac Królewski – rezydencja Burbonów panujących w Neapolu i na Sycylii w XVIII i XIX wieku
  • Piazza Plebiscito
  • Castel Nuovo (Nowy  Zamek) – z 1279 r. Tam akurat wyłączone były tylko niektóre sale.
  • Castel dell’Ovo (Zamek Jajeczny) – z XII w. położony na malutkiej wysepce, do której przechodzi się mostem. Tu o dziwo remontów nie było :)
  • Katedra Świętego Januarego – św. January to patron Neapolu, krople jego krwi znajdują się w katerze. Tradycja głosi, ze jego zakrzepła krew zebrana w dwóch fiolkach w rękach biskupa odzyskała płynną postać. Od tamtego czasy cud powtarza się trzy razy w roku: w pierwszą sobotę maja, 19 września oraz 16 grudnia. Mówi się, że gdy cud nie zachodzi, to na miasto spadnie nieszczęście.
  • Port – z niego był piękny widok na wybrzeże i w oddali na wulkan Wezuwiusz
  • i wiele małych i większych węższych i szerszych uliczek Neapolu :)

Skutery – kto lubi kiedy piesi mają pierwszeństwo na ulicy, niech omija Neapol z daleka! ;) Skutery jeżdżą gdzie chcą i jak chcą. Nie zważając na nikogo. Zresztą kierowcy osobówek starają się im dorównać (co widać po wgnieceniach na samochodach). Na większych skrzyżowaniach panuje więc straszny chaos i wszędzie słychać dźwięki z klaksonów. Na dłuższą metę dla nas – strasznie męczące…ale co kto lubi ;) Nie polecam więc wynajmowania samochodu, chyba że komuś naprawdę brakuje wrażeń i ma mocne nerwy :)

Kościoły – na każdej uliczce co najmniej 1. Jeżeli chcecie zajrzeć do wszystkich to proponuję przyjechać do Neapolu na przynajmniej miesiąc.

POMPEJE

Historię wybuchu Wezuwiusza w 79 r. każdy pewnie słyszał, ale zobaczyć na własne oczy miasteczko odkopane z popiołu wulkanicznego to coś niesamowitego.  Ruiny domów, świątyń, łaźni, teatry… genialny klimat!

Z Neapolu do pobliskich Pompejów dojechać można pociągiem w około godzinę. Kolejka podmiejska w Neapolu nazywa się ‚circumvesuviana‚. Pociągi odjeżdżają średnio co pół godziny z dworca głównego przy placu Garibaldi. Aby dostać się bezpośrednio pod główną bramę parku archeologicznego, należy skorzystać z linii Neapol – Sorrento (przystanek Pompei Villa dei Misteri), bilet w jedną stronę kosztuje 2,8€ jego ważność to 140 minut, więc potem wracając do Neapolu można jeszcze z niego korzystać w publicznym transporcie. Podobno jest wiele innych połączeń do Pompejów, ale zatrzymują się w samym mieście, a nie w strefie archeologicznej. Bilet wstępu kosztuje 11 euro – są jakieś zniżki dla studentów i emerytów, ale nie jesteśmy w żadnej grupie więc akurat tym się nie interesowaliśmy. W sklepiku obok kas biletowych można kupić mapę Pompejów za 2€ – oj przydała się nam :) Na zwiedzanie warto przeznaczyć co najmniej 3-4 godziny, a chodzenia jest naprawdę dużo.

Od razu polecam do obejrzenia film dokumentalny „Pompeje – Piwnica szkieletów” można go znaleźć na YouTubie. Jest tam powiedziane kilka ciekawych faktów odnośnie do historii Pompejów i samego życia ludzi w tym mieście. Ja kompletnie nie zdawałam sobie sprawy z tego, że Pompeje, przed wybuchem Wezuwiusza, były położone nad morzem. I że toalety (nie mówię tutaj o samych łaźniach tylko o wc!) były kiedyś kilkuosobowe, choć tego sobie nie wyobrażam :)

Pompeje są naprawdę pięknym miejscem :) W jednym z domów urządzone zostało miejsce, w którym można coś przekąsić i skorzystać z toalety. My tak po włosku zatrzymaliśmy się tam na krótki odpoczynek i cappuccino, które w całych Włoszech smakuje po prostu wyśmienicie :)

JEDZENIE

O cappuccino już wspomniałam wyżej, a w tym dziale główne miejsce należy do PIZZY! Takiej pizzy jeszcze nigdzie nie jadłam. Na cienkim cieście, ale nie chrupiąca! Najlepsza oczywiście MARGHERITA prosto z pieca opalanego drewnem! Po prostu przepyszna. I ceny też wyjątkowo przystępne, bo pizza, którą najadłam się po uszy to koszt 3-4 €. Miejsca, w których serwuje się najlepszą pizzę bardzo łatwo rozpoznać – po długich kolejkach ludzi czekających na stolik, albo na pizzę zamówią na wynos ;)

A na deser: babà! To jedna z typowych neapolitańskich słodkości, którą kupić można dosłownie wszędzie, cena od 1 do 2,5 € (zależy od wielkości i dodatków typu bita śmietana, owoce). Słodka przeraźliwie drożdżowa babka polana syropem z aromatem rumu! Przez 4 dni zjadłam 2 i mam wrażenie, że ciągle mi po nich słodko ;)

Nie dane mi było spróbować win, piwa i lokalnego cytrynowego likieru (Limoncello), ale to może uda mi się następnym razem.

Próbowaliśmy jeszcze różnego typu makaronów, ale to zdecydowanie pizza króluje w Neapolu :)

KILKA INFORMACJI PRAKTYCZNYCH

  • z lotniska do centrum Neapolu najłatwiej dotrzeć ALIBUSEM (przystanek tuż przy głównym wejściu lotniska). Autobus ma tylko 2 przystanki: na głównym placu miasta (Piazza Garibaldi) tuż przy głównym dworcu kolejowym i w porcie (Molo Beverello Port). Bilet w jedną stronę kosztuje 3€ (u kierowcy 4€). Podróż do Piazza Garibaldi zajmuję ok. 20 minut. A na bilecie z Alibusa możemy potem jeszcze jeździć środkami komunikacji miejskiej przez 90 minut.
  • jednorazowy bilet uprawniający nas do przejazdów przez 90 minut kosztuje 1,30 €
  • warto zaopatrzyć się w plan miasta, bo łatwo się zgubić ;)

P.S Chociaż to chyba najbardziej zaniedbane miasto jakie do tej pory odwiedziłam to naprawdę warto tu przyjechać, pozwiedzać, spędzić trochę czasu na słońcu (podobno każdemu brakuje witaminy D, którą to właśnie na słońcu organizm wytwarza!), a przede wszystkim ODPOCZĄĆ :)

A fotki wrzucę tradycyjnie już, jak ogarnę aparat :)

Ogarnęłam: