
A właściwie to nr 2, bo na gazety ciążowe też się wkurzałam. Jednak skoro prawo nie działa wstecz to i wpisów na blogu też zmieniać nie będę i serię „Moich Prywatnych Fochów” zaczynam właśnie dziś i już tłumaczę o co chodzi.
Sprawa skomplikowana nie jest wcale, a przynajmniej tak by się mogło wydawać, bo chodzi mi o „CYCKI”. Nie, że mam na myśli jakieś konkretne, chodzi mi najogólniej o samą nomenklaturę. Mianowicie: ta obecna mi się nie podoba. Nie jestem purystką językową, daleko mi od tego, ale mam takie swoje wyrazowe widzi-misie -> można je nazwać zasadami ;) I właśnie jedną z tych zasad jest to, że „cycków” nie toleruję.
JA MAM PIERSI. Nie wiem jak inni – w ogóle mnie to nie obchodzi, możecie to sobie nazywać jak tam chcecie, ale wkurza mnie niesamowicie jak w odniesieniu do mnie i części mojego ciała pada określenie „cycki”. A to w ciąży to dość powszechny temat.
I na tym mogłabym skończyć dzisiejszy wpis, ale nie byłabym sobą gdybym nie pożaliła się jeszcze trochę. Zatem tłumaczę swoje podejście:
1. Szukałam w największych internetowych księgarniach (w sensie Empiku i Merlinie) i bibliotekach on-line, publikacji na temat „karmienia cyckami” i nie znalazłam. Natomiast wybór książek poświęconych laktacji i karmienia piersią był ogromny!
2. Powiem nawet więcej- wpisałam frazę „cycki” i wyświetliła mi się tylko jedna pozycja do kupienia (ta sama w Empiku i Merlinie) i raczej do najpopularniejszych książek świata nie należy:
3. O raku cycka też nie słyszałam, natomiast całkiem sporo mówi się o profilaktyce przed rakiem piersi, czyli o badaniach piersi, USG piersi…
I dalej nie rozumiem, Panie i Panowie, dlaczego nagle w przypadku ciąży, karmienia niemowlaka i wszystkich innych okołoporodowych i dziecięcych spraw, nagle pojawiają się „cycki”. I mnie to tak prywatnie boli, bo to wyraz pospolity, niewyszukany i trywialny i dla mnie to zahacza już o brak szacunku.
Przykłady z kilku forów internetowych:
Położna ostatnio też o cycach w szpitalu mówiła, że przystawiają dziecko zaraz po porodzie, a w rodzinie o kimś tam gdzieś tam „że krótko cyca dawała dziecku”….
FUJ!
I zdania nie zmienię.
Nie jestem „babą”, nie mam „chłopa”, nie kładę na stół „żarcia”, więc „cycki” też będę omijać. I cieszy mnie, że jeszcze w książkach, na lepszych blogach, gazetach itp…. takich słów się nie używa :)
P.S. To „Mój Prywatny Foch” innych z tego jak nazywają części swojego ciała rozliczać nie będę. Proszę jedynie o powstrzymywanie się przed używaniem słowa „cycki” przy mnie. o! ;)