instaserial

#instaserial o miłości, historia z sieci na półkę. [recenzja]

Pierwszy wpis w tym roku będzie o miłości. Takiej przez wielkie M., od pierwszego wejrzenia i pełnej zaskakujących zwrotów akcji. Nawet nic nie zepsuję jak powiem, że z happy endem. Ale nie będzie to o mojej miłości, tylko o uczuciu dwojga lekarzy – ginekologów :). „#instaserial o miłości” autorstwa Nicole Sochacki-Wójcickiej, czyli po prostu MamyGinekolog, przeczytałam w dwa dni. Nie mogłam się oderwać, chociaż…

Chociaż pewnie wcale nie chciałabym dostać tej książki, a tym bardziej jej czytać – przecież to tylko jedna z wielu historii o miłości. Jednak obejrzałam kilka transmisji na żywo, które zorganizowała MamaGinekolog, na tematy związane z wykonywanym przez nią zawodem i oczarowała mnie swoim stylem bycia – tak po prostu: pozytywną energią, uśmiechem i przyjaznym nastawieniem, a do tego na wszystkie pytania odpowiadała tak „po ludzku” bez lekarskiej dumy i niezrozumiałej terminologii. Byłam więc też i tak po ludzku ciekawa, co a przede wszystkim i w jaki sposób, napisała w książce.

#instaserial o miłości

Nie zawiodłam się. Książka pisana jest równie lekko i przyjemnie, jak prowadzony profil na Facebooku Nicole Sochacki-Wójcickiej – potocznym językiem, bez wymyślania wielkich poematów i bez udawania. Opisuje w jakich okolicznościach poznała swojego przyszłego męża, jak się w nim zakochała i jak to się stało, że udało im się przetrwać w związku, który wystawiony był na nie-jedną próbę.

Próbę zarówno afrykańskiego słońca, jak i londyńskiego deszczu oraz polskiej zawziętości. Próbę sił dwojga ludzi, z charakterami na pierwszy rzut oka pasującymi do siebie idealnie. Ale to tylko pierwszy rzut oka.

Czasem byłam pod wrażeniem ile ta cała Nicole jest w stanie zrobić, żeby tylko spotkać się z chłopakiem, w którym się zakochała. Jak bardzo jest uparta i zawzięta w dążeniu do celu. Jednocześnie bywałam wkurzona na tego jej wybranka – Kubę, że tego nie docenia, nie rozumie i bagatelizuje. Ale przecież każde z nich miał prawo do swoich emocji, do własnych decyzji i do swojego planu na najbliższą przyszłość. Każde z nich mogło po prostu pójść w swoją stronę, jednak ciągle „coś” ciągnęło ich do siebie.

„#instaserial…” momentami też irytował, trochę męczył, zwłaszcza ten wątek o planowaniu ślubu – ale to też dlatego, że ja mam inny charakter i moje życie toczyło się nie tym samym torem, co związek Nicole i Kuby.

To historia o miłości, ale nie tylko… pokazana jest w niej również niesamowita więź rodziny Nicole. Ukradkiem przemyciła kilka ważnych wartości, które powinny być w każdym domu – bliskość, wsparcie, zaufanie i szczerość. Taka rodzina to skarb.

Na pewno czytając można się uśmiechnąć i zrelaksować, czyli zrobić dokładnie to, co jest każdemu od czasu do czasu potrzebne – a tym bardziej kobiecie w ciąży po całym dniu opieki nad dwulatkiem :).

Technicznie:

„#instaserial o miłości” to przede wszystkim historia, która na papier trafiła z sieci, a dokładniej z Instagrama, co dokładnie widać w formie książki. Cała historia podzielona jest na bardzo krótkie rozdziały, każdy zakończony krótką zajawką następnych akapitów. Niektórych to będzie męczyć, a innym nie będzie to przeszkadzać. Ja przyznam się szczerze, że te zajawki po prostu omijałam ;), a podział na rozdziały, który wydaje się być po prostu przypadkowy, dodaje całej historii uroku i pozostawia jej internetowy charakter.

Poza tym to kolejny przykład na to, że aktualnie każdy może napisać i wydać swoją własną książkę. Bez współpracy z wielkimi wydawnictwami, korporacjami i dystrybutorami. Nicole Sochacki-Wójcicka odniosła przy tym wielki sukces – już informowała o kolejnych dodrukach, a przecież jej książki nie da się kupić w Empiku czy Świecie Książki. Jestem pod wielkim wrażeniem.

Jeżeli więc szukacie książki, przy której będziecie mogli się po prostu wyluzować – polecam! :)

P.S Profil @MamaGinekolog na Facebooku lubi blisko 70 tys. osób – ciekawa jestem jaki procent z tych lubiących dostał książkę „#instaserial o miłości” na Mikołajki albo pod choinkę. :) Ja dostałam, w sumie to sama o nią poprosiłam mojego osobistego Mikołaja/Męża :)