13

Filip Springer „13 pięter” – czyli o tym jak nie chciałabym mieszkać

Filip Springer napisał nową książkę, a raczej w jednej książce zawarł cały cykl reportaży na temat sytuacji mieszkaniowej w Polsce – „13 pięter”. To lektura obowiązkowa dla każdego – bez względu na to, czy mieszka się we własnym domu, segmencie, mieszkaniu, czy wzięło się swoje przysłowiowe 4 kąty na kredyt, czy może wynajmuje się raz tu a raz tam, lub korzysta z dobroci i miejsca u rodziców. Dla każdego kto chce się dowiedzieć, że są w Polsce ludzie, którzy mają gorzej.

Mają albo mieli, bo książka zaczyna się opisem głodu mieszkaniowego, który ciągnął się od 1918 r. do… hmm… no własnie tu jest problem, bo raczej nikt nie uporał się z nim aż do teraz. I tak się ciągnie już tyle lat – z małą przerwą na wojnę. A Filip Springer krok po kroku, mieszkanie po mieszkaniu, na konkretnych przykładach i w ogólnym zarysie pokazuje tę naszą sytuację (na chwilę obecną) bez wyjścia.

Reportaże są więc z jednej strony o pękających w szwach przytułkach dla bezdomnych, przeludnionych mieszkaniach i samobójstwach popełnianych z powodu braku perspektyw mieszkaniowych oraz pięknych profesorskich willach w dwudziestoleciu międzywojennym w Warszawie (tak, tak w tej pięknej i prężnie rozwijającej się Warszawie, w „Paryżu Wschodu”). Jest o wielkich ideach Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej i o kłodach, które ówczesny rząd rzucał im pod nogi – bo jak to tak budować tanie mieszkania czynszowe dla zwykłych robotników? Jak to tak budować mieszkania, na które będzie stać taką najzwyklejszą rodzinę?  Tego nie wie nikt i teraz.

Potem jest już lepiej [taki żarcik…]. Z zamierzchłych i odległych czasów autor pokazuje jak to wygląda teraz. Jest więc o bankrutujących deweloperach i ludziach, którzy muszą spłacać ich długi – w przeciwnym razie banki odbiorą im mieszkania. Jest o kredytach w ramach programu Rodzina na Swoim z tym, że rodzina się rozpadła a mieszkanie, które nigdy nie było „swoje” wziął bank. Jest też o kredytach, które trzeba spłacać, na mieszkania, w których nie chce się mieszkać. O frankach szwajcarskich też Filip Springer wspomniał. Wiele prawdziwych historii, a to jeszcze nie wszystko. O wynajmowaniu mieszkań, od nie-ludzkich właścicieli też jest. Jednak na mnie największe wrażenie wywarł rozdział o „czyścicielach kamienic”, takich którzy odzyskują od miasta stare kamienice (reprywatyzacja) i pozbywają się lokatorów. Pozbywają się w tym przypadku to i tak delikatne określenie. Przeczytajcie „13 pięter”.

„13 pięter” to taka książka, która sprowadziła mnie na ziemię, pokazała skrajne sytuacje, które okazało się, że nie są wyjątkami. Jednocześnie zaczęłam dużo bardziej cieszyć się z mojego miejsca zamieszkania.

Jeżeli ja Was jeszcze nie przekonałam do lektury „13 pięter”, to przeczytajcie wywiady z autorem książki -Filipem Springerem:

 

P.S. Teraz mam już czas na czytanie książek! Jak mały F. śpi, leżę sobie obok i czytam … i kto mi powie, że nie jest fajnie spędzać czas z dzieckiem? :P