jajko

Dam się pokłóć za moją rodzinę! Ruszamy na wojnę ze „skazą białkową”

Zgadywanki pokarmowe i granie z nietolerancjami pokarmowymi w ciuciubabkę trochę nam się już znudziły. Na diecie eliminacyjnej jestem już przecież prawie rok! A właściwie to jesteśmy, bo dokładnie to samo jedzenie jem ja i F. Rykoszetem natomiast dostało się Mężowi, który w domu jada takie same posiłki (sorry, nie będę gotować dla niego oddzielnie :P). Pora więc spróbować lepiej wyjaśnić bieżącą sytuację, dam więc się pokłóć i zrobię test nietolerancji pokarmowej – Kod Metaboliczny 200. Dlaczego akurat ja? Już wyjaśniam!

DIETA ELIMINACYJNA

Przygotowywanie różnorodnych posiłków (ok. 4-5 dziennie) bez nabiału, jajek, wołowiny, cielęciny, kakao, cytrusów, orzechów oraz soji… wcale nie jest takie łatwe. Dodatkowo F. skończył już rok, więc teoretycznie powinniśmy pokusić się o próby wprowadzania poszczególnych alergenów.

PRÓBY WPROWADZANIA NOWYCH POKARMÓW

Piszę teoretycznie, bo wcale nie jest to takie proste – każdy alergen powinien być wprowadzany pojedynczo i powoli. To znaczy, że najpierw dany produkt przez około 2-3 dni jem tylko ja, obserwując czy organizm F. nie zareagował na niego w negatywny sposób, po tym jak dostał go z moim mlekiem. A następnie przez kolejne dni, zwiększając podawaną ilość, może dostawać go bezpośrednio mój mały alergik. Jednocześnie trzeba obserwować cały czas wszystkie reakcje małego organizmu. Teoria wygląda pięknie a rzeczywistość?

Rzeczywistość z małym brzdącem jest nieco odmienna – F. ma często zmiany skórne na policzkach (takie małe krostki), które jak dostaje alergen to się powiększają, czerwienieją i swędzą. Ale ale te krostki swędzą go również jak np. się spoci, przegrzeje, wychodzą mu kolejne zęby, czy też zachoruje. Nie można też wprowadzać nowych pokarmów w okolicach terminu szczepień. A na dokładkę (jak okazało się w Sopocie), kolejnym czynnikiem mającym znaczny wpływ na stan skóry F. jest powietrze. Jednym słowem – znaleźć termin na wprowadzenie nowego pokarmu jest CHOLERNIE trudno. O wprowadzeniu pokarmu, który go dalej uczula, jego organizm informuje nas jeszcze w inny sposób – przesuszająca się skóra, wysypka w innych miejscach ciała, ból brzucha itp. itd. Jednak w dalszym ciągu jest to trudne do bezpośredniego zidentyfikowania.

BADANIA?

Oczywiście F. Miał robione badania na alergie. Ale ale! Miał wykonane testy z krwi na alergię IgE-zależną, czyli alergię szybką, której reakcja następuje w przeciągu od kilku do kilkunastu minut po spożytym alergenie. Te testy wyszły ujemnie.

Nie oznacza to jednak, że F. alergii nie ma, bo jest jeszcze coś takiego jak alergia opóźniona IgG- zależna. W tym przypadku reakcja organizmu następuje od 1 do nawet 3 dni. Jest to alergia nabyta i możliwa do wyleczenia.

ALERGIA UTAJNIONA czy SKAZA BIAŁKOWA?

Ale najpierw trzeba o tej alergii utajnionej wiedzieć, co wcale nie jest takie oczywiste ;). Ja na przykład dowiedziałam się o niej całkiem niedawno. Niestety ta wiedza nie jest jeszcze zbyt powszechna – standardem jest zazwyczaj hasło „skaza białkowa”. Tak było i u nas – wskazaniem lekarzy, których spotkaliśmy do tej pory, było moje przejście na dietę eliminacyjną (jeśli dalej chcę karmić piersią) lub po prostu karmienie F. mlekiem modyfikowanym dla alergików i czekać, aż dziecko z alergii wyrośnie.

Czekać, czekać, czekać… tak nawet do 7 roku życia. A w tym czasie znajdywać okienka w kalendarzu, w których „nic się nie dzieje” i próbować wprowadzać poszczególne alergeny.

Nie brzmi to jak bajka. Tym bardziej dla matki, która patrzy jak jej syn męczy się z drażniącą i swędzącą wysypką, przez którą kolejną noc z rzędu nie może spać i dziecko i matka i ojciec czasem też.

Okazuje się jednak, że są też testy na alergię utajnioną! Robi się je z krwi…. matki! Tak tak, alergia IgG – zależna jest przekazywana dziecku przez matkę – dziecko dostaje od matki (jeszcze w brzuchu, a potem i z mlekiem) przeciwciała, które „walczą” z różnymi składnikami pokarmowymi. Taki psikus. Czyli zazwyczaj niegroźny dla organizmu zdrowego człowieka składnik pokarmowy zostaje potraktowany przez układ odpornościowy matki podobnie jak jakaś bakteria czy też wirus i każe z nim walczyć. W gigantycznym skrócie: z takiej walki organizmu z konkretnymi składnikami pokarmowymi powstają różnego rodzaju stany zapalne, które w zależności od lokalizacji dają różne objawy (wysypki, bóle brzucha, duszności, jest ich cała masa!). Jeżeli nietolerowane przez organizm składniki pokarmowe nie zostaną wykryte i będą przyjmowane dalej, mogą rozwinąć się różnego rodzaju przewlekłe choroby – np. zapalenie jelit. Trzeba je więc całkowicie wyeliminować.

Testy na alergię utajnioną dziecku można robić teoretycznie po 1 roku życia (ale mogą one nie być miarodajne), dlatego większość lekarzy proponuje je dopiero w okolicach 3-4 roku życia, kiedy układ odpornościowy dziecka jest już dojrzały.

My jednak zdecydowaliśmy, że czekać nie będziemy! Idę się pokłóć dla dobra naszej rodziny! ;)

IDZIEMY KROK DALEJ

Nie chcę już tak zgadywać na co ma alergię moje dziecko (i na co właściwie to mam alergię ja, o czym wcześniej raczej nie zdawałam sobie sprawy), ani stresować się tym, kiedy mogę wprowadzać kolejny alergen i jaki dokładnie. Zapisałam się więc na test nietolerancji pokarmowej – Kod Metaboliczny 200.

Dzięki takiemu badaniu  kompleksowo zostanie przebadany mój cały układ białokrwinkowy. Dowiem się dokładnie czego i w jakim stopniu nie toleruje mój organizm. A sprawdzone będzie wiele, oj wiele:

alergeny

CZEGO OCZEKUJĘ?

Mam nadzieję, że test pokaże jakie dokładnie pokarmy wywołują negatywną reakcję mojego organizmu i każą mu produkować przeciwciała, które potem wędrują do F. Może okaże się, że przez cały ten rok wykluczyliśmy za dużo alergenów, a może za mało? A może w ogóle uczulają nas (mnie i F.) pokarmy, których w ogóle się nie spodziewaliśmy i nie podejrzewaliśmy ich o wywoływanie negatywnych reakcji. Mam nadzieję, że dzięki testowi (i spotkaniu z profesjonalnym dietetykiem) jadłospis całej naszej rodziny będzie bogaty we wszystkie składniki odżywcze, witaminy i związki mineralne, które są niezbędne. W sensie mam nadzieję, że będzie lepiej niż teraz! :D

TEST MAM JUŻ W TĄ W SOBOTĘ (23.kwietnia)!

I muszę się do niego porządnie przygotować – jednym z warunków jest to, że ostatni posiłek mogę zjeść do godziny 20.00 poprzedniego dnia i od tej godziny też nie mogę już mieć kontaktu ze środkami chemicznymi i myjącymi (mydło i pasta do zębów też odpada!). Nie wiem jak wytrzyma to mój Mąż ;) A ja mam wymówkę: Kochanie od godziny 20 w piątek to Ty zmywasz, czyścisz, sprzątasz i dodatkowo kremujesz F., aaa i jeszcze dajesz mi całusy i buziaki :D Ja obiecuję za to, że nie będę podpijać Ci piwa (tak tak, nie wezmę nawet łyczka), bo i tego nie mogę. W sumie to alkoholu nie piję od czasów ciąży i przez całe karminie piersią- czyli rok i 301 dni (pomijam te łyki piwa „na spróbowanie”) ;).

W sumie to nie mogę się już doczekać wyników. :)

P.S ŚWIETNY artykuł na temat alergii pokarmowych przeczytacie o tutaj: dietaeliminacyjna.pl. A to jaki wpływ na zdrowie człowieka ma ustalenie konkretnej diety eliminacyjno-rotacyjnej możecie śledzić na blogu 2metryzdrowia.pl (tam dowiedziałam się o testach na nietolerancje pokarmowe).

P.S 2 Ten tekst i moja wiedza na temat alergii jest zbierana tylko i wyłącznie z mojego prywatnego doświadczenia. Nie jestem lekarzem ani dietetykiem, więc jeżeli też borykacie się z tego typu problemami to proponuję skontaktować się z profesjonalistami, a wpis ten potraktować jako ogólny pogląd na sytuację ;). Mam nadzieję, że to oczywista oczywistość, ale jakoś sumienie kazało mi dodać ten akapit :*