tarcza

Cel nie zwariować vs. celnie zwariować

Po tym jak ja i Mąż już oswoiliśmy się z myślą, że przez kilka miesięcy będzie rosnąć mi brzuch, a wraz z nim nasze pierwsze dziecko, przyszła pora na podzielenie się szczęśliwą nowiną z rodziną, przyjaciółmi, znajomymi, nieznajomymi i całą resztą świata.

Wiem, że to nie trendy tak dzielić na płcie, ale tu akurat tak wyszło – wypowiedzi skierowane do mnie znacząco różniły się od tego, co słyszał Mąż.

Mnie starano się już przygotować zawczasu na to, co będzie działo się za 9 miesięcy + nieskończoność: „Oho! Teraz to się zacznie”, „Wasze życie obróci się o 180 stopni!”, „Wyśpijcie się na zapas!”, „Koniec swobody i wolności”, „Teraz to długo nigdzie nie wyjedziecie”…

Mężowi zawsze starano się wypełnić i umilić czymś, ten długi czas wyczekiwania na potomka:  „O super! Gratulacje! Trzeba to opić!”

Wnioski?
Ja będę mieć depresję, że moje życie właśnie dobiega końca, a Mąż zostanie alkoholikiem.