dziecidzieci

6 sposobów namawiania do posiadania dzieci

Jak powinna wyglądać skuteczna kampania społeczna zachęcająca do posiadania dziecka? Jakie metody powinna stosować matka dorosłych już dzieci, która w końcu chciałaby zostać babcią? Co powinni mówić młodzi rodzice swoim bezdzietnym znajomym, żeby ich dzieci miały się z kim bawić? Idą wybory, partie polityczne przekrzykują się w ciekawych (bardziej lub mniej) programach pro-rodzinnych. Mam 6 propozycji :)

1. POKAZYWANIE ZALET

W ciąży to L4 i partner taki pomocny, torby poniesie i czekoladę kupi po drodze z pracy. A jak rodzina rodzinna to i oni będą dmuchać i chuchać. Później roczny urlop macierzyński, becikowe, ulgi od podatku, Karta Dużej Rodziny…

2. DOBRY PRZYKŁAD (może lekko fałszujący rzeczywistość)

Dziecko to przecież sama przyjemność! Śpi całe noce, chętnie je, często się śmieje, uwielbia leżeć w wózku, a jaka to frajda się z nim bawić! Ciągle się uśmiecha, a jak słodko sięga po zabawki. Zasypia samo i się wcale nie rozbudza, ma liczne drzemki w ciągu dnia – mama ma wtedy mnóstwo czasu dla siebie. Od razu chce się mieć swoje, a nawet i bliźniaki!

3. SPOŁECZNY DOWÓD SŁUSZNOŚCI

Przecież tyle ludzi ma dzieci! No rozejrzycie się, pełne place zabaw, a centra handlowe w weekend wręcz pękają w szwach od rodziców ze swoimi pociechami. W małżeństwie to norma, a nawet i obowiązek. Wy jeszcze nie macie… a wszystko z wami ok?

4. IM CZĘŚCIEJ TYM LEPIEJ

Można też postawić na częstotliwość i pytanie „To kiedy będziecie mieć dziecko?!” zadawać często, bardzo często, przy każdej okazji i bez okazji. Można też do tego pytania dodać „w końcu” lub „wreszcie” . Podkreślające jeszcze bardziej naszą niecierpliwość.

5. STRASZĄC!

A co będzie jak nie zdążycie? Studia, praca, dom, kredyt, weekend w Paryżu, urlop w Japonii…. a jak będzie za późno na dziecko? A zegar biologiczny tyka… z każdym dniem coraz mniej czasu… Lepiej się zastanowić, żeby nie było tak jak w tej reklamie społecznej, o tej Pani co to jednak nie zdążyła.

6. NA LITOŚĆ

Była taka kampania w jednym z krajów UE. Najpierw była informacja o niskim przyroście naturalnym, potem smutna starsza Pani, której ród wygasa, bo nie ma potomka. A na koniec zachęcenie do wyjazdów wakacyjnych w ciepłe kraje, żeby ten-tego, bo w ciepłych krajach przyjemniej i romantyczniej. „Zrób to dla matki. Zrób to dla Danii”.

Tylko wiecie… zanim zaczniecie stosować powyższe techniki mające na celu namówić kogoś na dziecko to proponuję najpierw zastanowić się nad jedną rzeczą, a mianowicie PO CO? Po co namawiać innych do posiadania dzieci. Tych, którym dzieci nie są jeszcze w głowie trudno odwrócić na siłę priorytety. Trzeba też zaakceptować fakt, że nie każda para dziecko chce mieć. I już. Po co więc podejmować próby wywierania wpływu na przyspieszenie jakichkolwiek decyzji – weźmiecie potem na siebie odpowiedzialność za wychowanie? Pomożecie finansowo, a może wesprzecie w powrocie do pracy?

Trudno liczyć również na dobre skutki zafałszowywania rzeczywistości. Przecież nie da się nikogo oszukać, że dziecko to tylko przyjemności. To bardzo trudna praca każdego dnia, wymagająca zaangażowania, wielkiej cierpliwości i wyrozumiałości (i wszytskich tych poważnych przymiotników)…

Względy dobra kraju? HaHa! Nawet wielcy patrioci raczej nie liczą na to, że ZUS i system emerytalny można uratować wysokim przyrostem naturalnym.

Jak dla mnie namawiać nikogo nie trzeba, to decyzje, które pary powinny podejmować samodzielnie i bez jakiegokolwiek nacisku ze stron trzecich. Pary powinny być przede wszystkim na to (przynajmniej w pewnym stopniu) gotowe. No ale próbujcie i wymyślajcie kolejne śmieszne kampanie społeczne i utwierdzajcie te wszystkie mity o teściowych… ;P

P.S AAAA…. jest jeszcze 7 sposób, ale wyłącznie dla administratorów budynków, osób decyzyjnych w elektrociepłowni, albo ogólnopolsko – dla rządu. Można wprowadzić zakaz wychodzenia z domu wieczorami, wyłączyć prąd albo ogrzewanie! ;) Z tego co kojarzę z lekcji historii to po stanie wojennym nikt na przyrost naturalny nie narzekał :)